Cześć.
Ciąg dalszy zmagań z wiosennym wyzwaniem na Mixmediowie. Dziś segregator –
album na Layouty. Inspiracją był live Pati Pieczara DreamyAttic. To praca,
która spośród wszystkich, które robiłam na wiosenny konkurs, zajęła mi
najwięcej czasu. Chyba dlatego, że postanowiłam zrobić ją taką pełnowymiarową,
na standardowe LO. Okładka ma rozmiar 32x32cm. Zrobienie samej okładki nie było
problemem – choć trzeba było troszkę pogimnastykować się z papierem, żeby
wszystko wyszło estetycznie, przy tak dużych powierzchniach. Okładki i grzbiet
(szer. 8cm) wykonałam z grubej (ok. 3mm) tektury, którą okleiłam brązowym
papierem (170g). W związku z tym, że papier niezbyt gruby – brzegi zabezpieczyłam
taśmą washi. Na wierzch nakleiłam papier kraftowy (300g) na zewnątrz, a wewnątrz
arkusze papieru scrapowego – w tym przypadku z kolekcji Vintage Bisou od Craft
o’Clock. Z papieru kraftowego (300g) zrobiłam też skrzydełka, które będą
trzymały moje Lo, natomiast nie wkleiłam ich na grzbiet. Będę wklejała je razem
z Layoutami w odległościach uzależnionych od grubości kompozycji. Kolejnym
etapem wyzwania Pati Pieczary było ozdobienie okładki. Moją zabezpieczyłam niedbale
białym gessem (Renesans) za pomocą suchego pędzla.. Następnie nałożyłam przez
maskę (ItdCollection) białą pastę pękającą (DecoArt). I zostawiłam na noc do
wyschnięcia. Teraz ułożyłam kompozycję. Wykorzystałam pozostałości po
tekturkach, koronkę bawełnianą, sizal, materiałowy kwiat, który zrobiłam ze
starej spódnicy, wyciski z masy superlekkiej, kapsle, kaboszony szklane, kulki
3D i 3D powder(Pentart). Wszystko nakleiłam za pomocą żelmedium (13arts).
Kaboszony przed przyklejeniem podmalowałam farbami akrylowymi złotą (Extreme
Sheen DecoArt) i czarną. Nakleiłam je dopiero po pomalowaniu całej pracy. Elementy
kompozycji, przed pomalowaniem zabezpieczyłam białym gessem. Kolory mojej pracy
nadałam za pomocą mgiełek: cuoio, turchese, oro perlato (Stamperia) oraz opal
sea oats (Lindy’s), a także farb akrylowych: marmaid tail, espresso (obie 13arts),
24Kgold (Extreme Sheen DecoArt), marmaid sparkle (Sparks Finnabair). Farby
nakładałam kilka razy. Każdą warstwę koloru przecierałam białym gessem i
gdzieniegdzie czarną farbą akrylową, za pomocą suchego pędzla. Czynność tę
powtarzałam, aż osiągnęłam efekt, który mnie w pełni satysfakcjonował. To był
etap, który trwał najdłużej, gdyż za każdym razem zostawiałam pracę do
samoistnego wyschnięcia każdej z warstw. Biorąc pod uwagę fakt, że jestem mamą
małego ancymonka, trwało to u mnie kilka dni. Na koniec przykleiłam kaboszony,
przetarłam tu i tam złotym woskiem (SeeArt) i pochlapałam całość rozwodnionym,
białym gessem (Renesans).