sobota, 1 sierpnia 2020

Uwielbiam pomarańczowy...

Cześć. U mnie dziś art-journal inspirowany livem Karoliny Bukowskiej na Alchemii Sztuki z Karoliną Bukowską. Założenie było takie, żeby użyć koloru, którego zwykle byśmy nie użyli. U mnie tym kolorem jest pomarańczowy. Kiedyś myślałam, że to czerwony jest tym, z którym nie potrafiłabym pracować. Ale coś tam z tym czerwonym zrobiłam. I wyszło. Teraz najgorszym z najgorszych jest dla mnie pomarańczowy. Mój wpis zaczęłam od wysmarowania stron książki gessem. Najpierw przeźroczystym (Finnabair), a potem białym (Renesans). Następnie nakleiłam na strony kawałki papierów –  grafiki Alchemii Sztuki z Karoliną Bukowską, kawałki washi i kawałki papierowej taśmy serduszkowej. Lekko przetarłam całość białym gessem. Przez maskę (13arts) nałożyłam białą pastę modelującą (13arts). Zostawiłam na noc do wyschnięcia.  I teraz przyszedł czas na kolor. Najpierw zabrałam się za ten nieszczęsny pomarańczowy. Rozwodniłam lekko farbę akrylową i pomazałam tu i tam. Wzdrygnęłam się i popędziłam po złotą Color Glow. Sypnęłam gdzieniegdzie, prysnęłam wodą i….. trochę mi ulżyło. Żeby móc przespać spokojnie całą noc chlapnęłam w kilku miejscach ciepłym czekoladowym brązem. Ufff… Postanowiłam użyć kolejnej Color Glow. Tym razem wybrałam Tourmaline. Posypałam w kilku miejscach, prysnęłam wodą i pomogłam jej się rozprowadzić pędzlem. Kilka razy dosypywałam proszek i chlapałam wodą. Tam kolor wyszedł intensywniejszy i widoczne są metaliczne (cudowne) drobinki. Żeby trochę wzbogacić tło użyłam stempli (Chart and Moth – 13arts). Odbiłam je wodoodpornym tuszem (Archival). Na koniec postanowiłam użyć jeszcze jednej maski (13arts). Tym razem zamiast pasty modelującej użyłam mieszanki żelmedium (13arts) z Color Glow Tourmaline. Jeszcze tylko kilka pociągnięć złotym woskiem (SeeArt) i gotowe.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz